piątek, 30 sierpnia 2013

"Baby brain" syndrom...

O tym, ze kobiety w ciazy maja nudnosci - słyszałam, o przeróżnych zachciankach - tez, tak samo o rożnych dolegliwosciach ciazowych typu bóle pleców czy częstsze oddawanie moczu. Co mi sie rownież kiedyś tam obilo o uszy to to, ze kobiety w ciazy mogą mieć problemy z pamięcią czy koncentracja, ale jakoś zawsze wydawało mi sie, ze to bardziej takie gadanie...

Aż tu nagle okolo 19. tygodnia ciazy sie zaczęło... Mam problemy z pamięcią, koncentracja i punktualnoscia. Przeważnie było tak, ze to Dominik miał problemy z byciem gdzieś na czas, więc często sie spoznialismy, a teraz sama nie mogę sie wybrać. Jak coś sobie zaplanuje to i tak jakoś połowy nie zrobię ze względu na czas ;)
Do tego zdaza mi sie dosyć często coś zapomnieć. Najczęściej sa to w sumie drobne rzeczy (nie rozmroze mięsa na obiad, zapomnę coś dodać przy pieczeniu czy czegoś nie kupię), które może tez nie sa aż tak ważne i pewnie gdyby nie ciąża, żadne z nas nie przywiazywaloby do tego większej wagi, ale zdarzają sie i większe wpadki... 

I tak w któryś tam piatek miałam pójść do lekarza, potem na kurs angielskiego i na małe zakupy. Kurs zaczyna sie o 9:30 więc planowalam byc najpóźniej o 9:00 u lekarza co oznaczałoby, ze musze tak najpóźniej o 8:45 wyjechac z domu... Oczywiscie na planach sie skończyło. Zanim wogole jeszcze wyszłam okazało sie, ze nie mam za wiele gotowki, a moja karta do bankomatu nie była jeszcze aktywna. Musiałabym iść najpierw do banku, a te otwierają o 9:30. No nic stwierdziłam, ze coś wymyślę w razie gdyby gotówki było za mało. Wyszłam oczywiscie troszeczkę pózniej niż planowalam. W połowie drogi przypomniało mi sie, ze nie spakowalam portfela... Ale nic patrzę na zegarek i stwierdziłam, ze jadę dalej, najwyzej zagram wariata ;) a kiedy byłam juz prawie pod przychodnia, przypomniało mi sie, ze nie wzięłam zapiecia do roweru!! Tutaj skończyła sie moja cierpliwość, tak sie wkurzylam, ze aż mi sie zachcialo płakać! Ale zeby uniknąć ryku na środku drogi zadzwoniłam do Dominika i sie jemu wyzalilam. 
Nie miałam wyjścia, musiałam wrócić sie do domu... Niestety w drodze powrotnej jest taka super góra, ze w sumie niechcialo mi sie jechać spowrotem. Ale zapakowalam portfel, zapiecie, wlaczylam alarm, juz chce wyjeżdżać i co? Przypomniało mi sie, ze nie mam kluczy do zapiecia!! Znowu szybko do domu, potem na rower i w drogę. W sumie to juz nie miałam czasu, zeby iść do lekarza, ale ze było to  ważne, bo bez tego położna nie mogła mnie zameldowac w szpitalu i juz od paru dni mnie o to pytała, stwierdziłam, ze pójdę i najwyzej spóźnię sie na kurs. Całe szczęście gotówki miałam przy sobie wystarczająco, a po wizycie i tak dostałam pieniążki spowrotem, bo jak sie okazało, kobiety ciężarne za wizyty nie płaca. Sam lekarz - spoko gościu, ale... Jak zwykle jakieś ale ;) na necie jest napisane, ze mówi po niemiecku, więc dlatego tez sie do niego wybrałam. Na miejscu okazało sie jednak, ze jego niemiecki może kiedyś i był dobry, ale teraz to on zna tylko pare slow... Na szczęście dogadalismy sie po angielsku. Nawet mnie pochwalił, ze mój angielski jest dobry i ze on nie rozumie dlaczego ja chciałam mówić po niemiecku :) po takich komplementach wyszłam z gabinetu z nosem wysoko w górze :P i nawet juz zapomniałam o porannych przygodach. Na kurs spóźnilam sie prawie 40 minut, ale cóż, przynajmniej te ważne sprawy udało mi sie załatwić.

A czy wy drogie mamy tez jesteście lub bylyscie takie rozkojarzone?? 

5 komentarzy:

  1. no mala,pamietaj,jak najmniej stresu:)buziaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem dlatego tez często idą karteczki w ruch. Tylko ze czasami albo zapomnę zrobic listy, albo stwierdzam, ze jest tak mało rzeczy, ze napewno dam radę - oczywiscie przeważnie jestem w błędzie ;) ach te hormony...

      Usuń
  2. o boszeee, ja nie mam "baby brain" syndromu - a wpis przegapiłam :):):):)
    jak byłam z Martynką w ciąży- wypakowałam w supermarkecie cała taśmę zakupów..ale jak doszło do płacenia to okazało się,ze PIN-u zapomniałam (którego używałam codziennie)...także siara lekka (gotówki nie miałam :):):)
    na drugi dzień jak gdyby nigdy nic- PIN mi się przypomniał :):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha mam nadzieje, ze ja swojego pinu nie zapomnę ;) dwa dni temu byłam u położonej, chciałam sie zapytać o pewne tabletki, które mi sie kończą. Zeby nie zapomnieć wzięłam opakowanie ze sobą... I co? Opakowanie znalazłam w torebce po powrocie do domu!!
    Ten post jest w sumie najnowszy, ale jakoś sie tak dziwnie ustawilo i nie umiem tego przestawić ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. nooormalka:):) czasami mam tylko uczucie,że baby brain syndrom trwa u mnie do dziś :):):)

    OdpowiedzUsuń