poniedziałek, 30 marca 2015

Buty

Nasza pannica zaczyna mówić. Oczywiście do poprawnych zdań jeszcze długa droga, ale nie zmienia to faktu, że potrafi nam co nieco przekazać. A ile czasami przy tym śmiechu ;)

Nadchodzi jesień, wieczory i noce chłodniejsze, więc zaczęłam ubierać Antosi na noc cieniutkie pajace. Jakie było jej zdziwienie kiedy popatrzyła na swoje stopki! Odrazu krzyknęła "buty! ". Jeżeli chodzi o buty to Tosia ogólnie ma małego bzika na tym punkcie... Chętnie przymierza wszystkie buty w domu, nawet te nie swoje, pokazuje w książkach i reklamowkach; w centrum handlowym na widok sklepu obuwniczego był jeden wielki krzyk "buti"! ciekawe co to będzie jak podrosnie ;)?

Kiedy Antosiowy tatuś zostawi swoje rzeczy na wierzchu (czytaj pranie które powinno być w przeznaczonym na to miejscu) córcia zbiera je i chodzi za tatą krzycząc "tati, tati" i tak do momentu kiedy tata posprząta ;)

Po porannej toalecie Antosiowy tatuś chcąc wytrzeć córeczce buzke wziął pierwszy lepszy ręcznik, a ona widząc to mówi do niego "mama, mama". Tak jak by chciała powiedzieć, że to nie jest jej ręcznik.

Będąc w łazience słyszę biegnąca do mnie Tosie, która krzyczy "mama, mama". Patrzę, a córcia leci z moim biustonoszem i dumnie mi go pokazuje mówiąc "cici" ;)

Któregoś razu przy kolacji Antosia wzięła ziarenko ryżu do ręki, zacisnela rączkę, poczym otworzyła i ze zdziwieniem mówi "nie ma".

sobota, 14 marca 2015

W drodze

Jak chyba większość z nas tutaj i my korzystamy z ostatnich pięknych dni lata  spędzając je na zewnątrz. Dzisiaj znowu pognalo nas pod żagle :) W jedną stronę był nawet dobry podmuch, powrót(a raczej pogoń żeby zdążyć na wyścigi) był już na silniku. Ale udało nam się zobaczyć część rejsu i przede wszystkim zlot wielu gapiów na swoich łódkach. Na środku kanału było więcej łódek niż w porcie ;)
A to nasza podróżniczka :*

środa, 11 marca 2015

13/14 miesięcy

Podsumowanie 13-tego miesiąca przespalam, więc dzisiaj będzie wspólnie z 14 - tym. A że straciłam przegląd co kiedy było, będzie mi łatwiej pisać ogólnie.
Antosia rozwija się i zmienia tak szybko, że aż sami nie możemy się nadziwić. Przede wszystkim okres niemowlęcy mamy już za sobą, a naszą codzienność wypełniają perypetie małej dziewczynki, która ma tyle siły i energii, że raczej nie da poleniuchowac...
Chodzi już elegancko, coraz lepiej również w butach, ale preferuje na boso, co w NZ jest normalne i stosowane również przez wielu dorosłych (nawet dziadki dali się namówić). Mam wrażenie, że ostatnio przeszła na szybsze tempo i cały czas biega. Uwielbiam słuchać tupania jej malutkich nóżek! Taki mały tuptuś :) który z chęcią próbuje wszelkiego rodzaju podłoże (dywan, trawa, piach, beton) oraz różne wzniesienia; górki, pagórki, najpierw do góry a później biegusiem w dół! A jaka frajda jest, kiedy mama albo tata złapią na dole... Albo ruchome schody, taki bajer zatrzyma nasze dziecię na troszeczkę dłużej ;)
Myszka pokochała samochód - przynajmniej raz dziennie, chce w nim malpkowac. Najpierw słychać głośne "brum brum", a potem marsz pod szafkę gdzie leżą kluczyki no i pod drzwi. A w samochodzie hulaj dusza na całego; do tego muza, tany tany i jest dobrze :)
W ostatnim czasie Antosia zrobiła się bardzo kumata. Jesteśmy normalnie w szoku jak dużo rzeczy rozumie i ile jest w stanie wykonać na naszą prośbę. Do tego sama co nieco powie. Łapie i powtarza (albo próbuje) różne słowa. Mówi: mama, tati, buti, Barti, babci, Kazik, dziadzia, trzi; oraz parę innych słówek po swojemu.
Lubi torebki, czapki, kapelusze, opaski, a nawet i okulary, które częściej nosi na głowie niż na nosku. Sama sobie założy i przygląda się w lustrze.
Co do jedzenia to nie mogę narzekać. Dziecko je ładnie i raczej nie wybrzydza. Próbuje jeść sama zarówno widelcem jak i łyżeczką. Kiedy jest głodna słychać głośne "mniam mniam".
Uwielbiam ją poprostu! ;)






niedziela, 8 marca 2015

I znowu sami....

Trzy miesiące minęły jak ręką odjął! Naprawdę nie wiem kiedy to zlecialo i dlaczego tak szybko, ale znowu zostalismy sami i wcale nie jest mi z tym wesoło :( dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo teskno mi za moimi bliskimi. 
W tym czasie przekonałam się również, jak dobrze jest mieć dziadków pod ręką. OK może nie za blisko ;) -babcia by się przy nas wykończyła-, ale tak żeby można było się co jakieś czas odwiedzić, a nie raz na dwa lata...
Kaca mam potwornego ;) Tosia nie przeżywa obecnie żadnego kryzysu, jedynie odsypia piękne wakacje :) czasami się zapomni i biegnie do pokoju dziadków wołając "babci mniam, mniam!"
Dziękujemy dziadkom za wspaniały czas, życzymy szybkiego powrotu do siebie po długiej podróży i udanego pobytu u mojej siostruni :*