czwartek, 29 stycznia 2015

Truskawki

Truskawki lubimy, Tosia też lubi. Już w tamtym roku chciałam się zabrać za dżem domowej roboty, ale wiadomo jak to jest z noworodkiem. Pomoc w domu była, ale co z tego jak przegapiłam zakończenie sezonu?  ;)
Za to w tym roku udało mi się nie przespać i zabrałam dziecko moje wraz z dziadkami na "truskawkobranie". Antosia pomagała nosić wiadro, podjadala co nieco a w samochodzie padła ze zmęczenia ;)

środa, 28 stycznia 2015

12 miesięcy

Okres niemowlęcy naszej Tosi już za nami. Kiedy to minęło? Nie mam zielonego pojęcia! Ale nigdy bym się nie spodziewała, że zleci to tak szybko. Wogóle wydaje mi się, że od kiedy Tosia jest z nami, to czas pędzi jak oszalały, a Tosia rośnie i zmienia się z dnia na dzień. I tak z malutkiej kruszynki, która całymi dniami spała i leżała w jednym miejscu, wyrosła na mamusi kochaną dziewczynkę, która nie usiedzi na miejscu przez dłuższy czas. Buzia jej się nie zamyka, rozmawia (oczywiście po swojemu), zaczepia, dyskutuje a nawet i pyskuje ;) po tonie głosu można się domyślić co jej się podoba a co nie, czy czegoś nie lubi, albo nie chce. Kiedy jest głodna woła "mniam, mniam!, a banany, kiełbasę albo serek wiejski trzeba chować - inaczej zostanie pochłonięte. Kiedy brzuszek pełny, stanowczo odmówi jedzenia.
 
Poza tym wszystko kręci się wokół chodzenia. Za rączkę mogłaby chodzić do upadłego, bez przerwy. Czasami mamy wrażenie, że kręci się w kółko byleby trochę pochodzić. Z cyasem zrobila sie odwazniejsza i sama zaczela stac i stwiac pierwsze kroczki. Najpierw kroczek, poltora a 18.10.2015 zaczela sama chodzic! Tak wiem, ma byc podsumowanie 12 miesiaca, a to wydarzenie zdarzylo sie po, ale do pisania zasiadam juz drugi raz po dwoch tygodniach przerwy... Akurat w ten dzien Antosia zostala sama z dziadkami, a my sami wypuscilismy sie na zagle - na caly dzien, pierwszy raz tyle godzin rozlaki ;) wracamy, wchodzimy do domu, a dziecko z ramion mamy poszlo same do taty :)

Slodzina moja nauczyla sie machac paluszkiem i jak wie, ze czegos nie wolno, wyciaga paluszka i mowi "niu-niu","ne-ne". Ustawia dziadkow po katach i korzysta z ich obecnosci. Rosnie maly zeglarz, ktory ma juz za soba pare noclegow na okrecie. Z ladu pokazuje inne statki i mowi "brum-brum", przyzwyczaila sie do swojego kapoku i juz nie ma protestu, kiedy go ubieramy. Ostatnio popsul nam sie silnik od pontonu, wiec kiedy chcemy wyjsc na lad, Antosiowy tatus musi wioslowac, co ku naszemu zdziwieniu rozczarowalo nasza coreczke, ktora sama robi odglosy silnika, skoro ten sie popsul ;)

piątek, 9 stycznia 2015

Mam już roczek!!

Tak to już dzisiaj, dokładnie o 16:06 nasza Antosia kończy roczek! Niesamowite jak szybko to minęło, a ile rzeczy w tym czasie uległo zmianie... Antosia wyrosła z malutkiej kruszynki na śliczną, wesolutka, rozgadana małą dziewczynkę.
Dzisiaj nie będzie miesięcznego podsumowania, bo nie mam za bardzo czasu ;) szykujemy się na jutrzejsza imprezę, ale w najbliższym czasie postaram się to nadrobić.
A tymczasem, Kochana Antosiu, w dniu Twoich urodzin chciałabym życzyć Tobie wszystkiego co najlepsze, a przede wszystkim dużo zdrówka! Niech ten Twój przeslodki uśmiech nigdy nie schodzi z buźki, a słoneczko niech Ci codziennie świeci podczas dalszego odkrywania świata i nowych umiejętności. Chciałabym żebyś wiedziała, że razem z tatusiem bardzo Cię kochamy i zawsze możesz na nas liczyć. To dzięki Tobie każdy dzień jest fantastyczny i wesoły. ściskamy mocniutko ♥

P.S. Oto jedna z dekoracji urodzinowych ;)

Swiatecznie

O rety jak ten czas leci! Coraz wiekszymi krokami zblizamy sie do pierwszych urodzin naszej Fasolci, dlatego tez przygotowania wkoncu ruszyly z kopyta, a tu brak jakiegokolwiek wpisu swiatecznego czy tez noworocznego...
Co do Swiat to moge z cala pewnoscia powiedziec, ze byly one dla mnie wyjatkowe! To przeciez pierwsza gwiazdka Antosi, do tego mielismy przyjemnosc goscic moich rodzicow :)

I mimo tego, ze tutejsza atmosfera swiateczna niczym nie przypomina tej europejskiej, staramy sie w raz z innymi, aby chociaz w niewielkim stopniu przekazac nabyta tradycje naszym dzieciom. Swieta (pomijajac aspekty religijne) kojarza mi sie z rodzina, najblizyszmi, pyszna kolacja oraz mila atmosfera. A ze lubie kiedy w domu sa goscie, kiedy jest glosno i wesolo nie wyobrazam sobie Swiat tylko we trojke. Na szczescie mamy tutaj mala grupke znajomych, ktorzy mysla podobnie, wiec spedzamy Wigilie razem. Ma to rowniez inne plusy, bo kazdy z nas przygotuje cos od siebie, czym sie rowniez wymienimy i w ten sposob nie musimy w tym upale spedzac nie wiadomo ilu godzin w kuchni... Tegoroczna Wigilie spedzilismy u nas w domu. Rozpoczelismy oplatkiem, za ktory bardzo dziekujemy babci Czesi - Antosi tak zasmakowal, ze nie chciala sie z nikim dzielic ;), a zakonczylismy sernikiem na makowym spodzie. Rozpakowanie prezentow nastapilo przy swiatecznym sniadaniu.
Kolejne dni spedzilismy na zaprzyjaznieniu sie z naszym nowym dobytkiem. Otoz Antosiowy tatus kupil na poczatku grudnia zaglowke, z ktora na poczatku mielismy niezle urwanie glowy. Ponad dwa tygodnie codziennej pracy do nocy! Bylismy nieco zniesmaczeni kupnem, bo jak tu sie nie wkurzyc, kiedy placisz gosciowi $500 za sprawdzenie lodki, ktory zapewnia, ze jest ona w dobrym stanie, a pozniej okazuje sie co innego... Krotko mowiac troche sie wkopalismy, ale po dlugim dlubaniu i malowaniu (z pomoca dziadka Kazia) udalo sie dzien przed Wigilia spuscic lodke do wody. Stres puscil, humory sie poprawily, wiec moglismy zaczac plywac. No i jest fajnie :) moja mama pewnie powie co innego (wedlug niej to nudy, a do tego buja ;)), no ale wkoncu to nasza lodka, nasza decyzja i nasze zycie ;) Antosia tez juz sie oswoila i z checia karmi kaczuszki czy tez mewy przy sniadaniu.
Sylwestra spedzilismy w domu z Antosia (ktora smacznie spala z krotka przerwa o polnocy - za sprawa petard) i rodzicami zajadac sie kolacyjka, popijajac winkiem, zagryzajac sernikiem ;)

Wiem, ze juz troche spoznione, ale zycze Wam Kochani szczesliwego Nowego Roku!!!