środa, 30 lipca 2014

18 stopni!!

Powróciło lato, dzisiaj mamy 18 stopni :) ładną pogodą cieszymy się już od tygodnia, ale że będzie aż tak ciepło, to bym nie pomyślała.
Wczoraj byłyśmy na dłuższym spacerku u nas w okolicy. Przy okazji zajrzalysmy do sklepu z materiałami i co nieco kupiłyśmy ;)
Dzisiaj już nie wytrzymałam i pojechałyśmy na plażę. Było cudownie! Aż się nie chciało jechać dalej. Słońce, plaża, szum fal odrazu poczułam się jak na urlopie.
Niestety na niedziele zapowiadają silne opady deszczu i wiatry. Całe szczęście już nie takie mocne,  co jednak nie zmienia faktu, że się ochłodzi. Ale jak na tą porę roku to i tak jest ładnie :)

wtorek, 29 lipca 2014

Pomocnik

Rośnie mi mała gospodyni ;) chce mi pomóc przy wszystkim. Bacznie się przygląda co robię, obojętnie czy w kuchni, łazience czy przy prasowaniu. Zresztą sami zobaczcie, mama prasuje a Tosia...

poniedziałek, 28 lipca 2014

Zebole

Jakos od dwoch tygodni znowu mielismy niespokojne noce. Antosia potrafila budzic sie z placzem nawet po 5 razy! Uspokajala sie dopiero na raczkach. Zmeczona jak nie wiem co, przytulalam dziecie ile sie dalo w nocy, za co w ciagu dnia zostalam nagrodzona pieknym usmiechem i super humorkiem. Normalnie jakby dziecko mi ktos podmienial ;)
Kiedy jednak nadszedl dzien marudzenia, slinienia i wpychania doslownie wszystkiego do buzi, przyjzalam sie dziaselka i odkrylam biala plamke na gorze po lewej stronie. "Idzie zab" pomyslalam. Ale ze takie kropki juz byly jak Antosia miala goraczke i pozniej zniknely, postanowilam nie cieszyc sie zbyt szybko. No i co? Kropeczki na drugi dzien juz nie bylo... Troche mnie to zdenerwowalo, bo moglyby juz wyjsc i nie meczyc mi dziecka, no ale coz...

Pozniej chwila przerwy, a od wczoraj znowu atak. Tylko ze tym razem mamy juz wyrazna linie i wyczuwalnego zabka! Prawa dolna jedynka pcha sie do gory :) no i mam nadzieje, ze sie przepcha i juz sie nie schowa :) Antosia pomaga sobie kawalkiem maty gabkowej, ktora widocznie najlepiej drapie dziaselka. I o dziwo ale dzisiejsza noc byla przespana :)

A tak wygladaja tajemnicze znikajace kropki:

piątek, 25 lipca 2014

Prezent

Dzisiaj pochwalę się pieknym albumem, ktory dostałyśmy od cioci Agatki :) 
 
Album został wykonany własnoręcznie co jeszcze bardziej mi się podoba! Jest uroczy, słodki i taki radosny - tak jak jego właścicielka ; ) każda kartka jest indywidualna z datą. Album został zrobiony z zamierzeniem, że będziemy wklejać co roku zdjęcie Antosi do 18 roku życia - co mi uświadomiło kiedy to nastąpi! W 2032 roku! Co za kosmiczna data ; )
Na końcu znajduje się opis ze znaczeniem imienia oraz piękny obrazek przedstawiający odległość między Polską a Nową Zelandią.

Kochana Ciociu serdecznie dziękujemy za wspaniały prezent! Jak dla nas idealny! Ściskamy mocniutko :*

środa, 23 lipca 2014

Jesteśmy :)

Po krótkiej nieobecności powracamy ;) przez jakiś czas nie mieliśmy dojścia do internetu, ale już wszystko zostało podłączone i znów możemy się szwedac w wirtualnym świecie.
W międzyczasie trochę się u nas działo, sporo się zmieniło i znowu nie wiem od czego zacząć?
10.06 Antosia skończyła pół roku!! Urwis rośnie z niej niesamowity. Z braku łącza nie było wpisu czego bardzo żałuję, ale zrobię już chyba taki jeden na siedem miesięcy. Myszka cały czas zaskakuje nas nowymi umiejętnościami - pełza do przodu, stoi na czworakach i wydaje nowe dźwięki ;)
Mamy za sobą pierwszą wizytę u lekarza - były problemy z brzuszkiem, co trochę utrudnilo dalsze wprowadzenie pokarmów.
W ostatni weekend Antosia była na pierwszej imprezie urodzinowej swojej koleżanki. Było dużo dzieci, a więc krzyku i śmiechu. Na początku wszystkich obserwowała, a później podziwiała zabawki Moniki i "rozmawiała" ze swoją rowiesniczka.
Poza tym zawitała do nas zima. Po kolejnej sztormowej pogodzie, która tym razem trwała tydzień, zrobiło się zimno. W tym czasie zdazylam sie juz przyzwyczaic, ze jak porzadnie zawieje to i domem zatrzesie ;) Zreszta domem trzesie za kazdym razem jak robie pranie, przy wirowaniu... 
Coraz częściej temperatura spada poniżej 10 stopni. A więc jak to powiedział mój kuzyn: sezon grzewczy rozpoczęty ;) Tak grzejemy, ale nie całe dnie i noce. Najczęściej z rana i wieczorem, ale tez w sumie nie zawsze, w salonie no i w naszej sypialni w nocy. Klimat w Auckland jest w sumie fajny, bo zarówno lata jak i zimy są łagodne - nie ma ani strasznych upałów ani mrozów, a więc poza budownictwem nie ma na co narzekać ;) A no i do wiatrow trzeba sie przyzwyczaic :)

niedziela, 6 lipca 2014

Plażingowo

Pogoda moze nie była piękna - niebo pochmurne i brakowało słoneczka, ale nie wiało i w sumie było ciepło. Hmm co robimy? Spotkamy sie ze znajomymi? Czemu nie?! Na plazy? Super, jedziemy!!
Zapakowalismy myszkę do samochodu i ruszyliśmy w drogę:


Najpierw spacer po plazy, zeby dojść na ustawiona miejscówkę, a pozniej relaksik :-)



W drodze powrotnej mieliśmy mała przygodę. W pewnym miejscu plaża jest podzielona tak jakby takim  strumyczkiem, ktory w zależności od stanu wody (przypływ, odpływ) moze stać sie nawet i rzeka. Zeby dostać sie na druga stronę trzeba naturalnie zanurzyć nogi i przejść najzwyczajniej w świecie. Tak zrobiliśmy w jedna stronę i sie udało, a wracając zagadani, nie popatrzylismy jak wogole wyglada sytuacja tylko weszliśmy do rzeczki (poziom wody no moze tak do połowy łydek)... Zdążyłam zrobic dwa kroki i nagle buch!!! Przyszła fala a z nia tyle wody, ze podeszła prawie pod moje dupsko ;-) ja oczywiscie w krzyk, bo woda zimna poza tym zrobił sie mocniejszy prąd, a ja w plecaczku mam moja myszkę, która najzwyczajniej w świecie słysząc mamy krzyk była uśmiechnięta od ucha do ucha :-) no nic zdarza sie, nauczka na kolejny raz!



piątek, 4 lipca 2014

Jak to jest z tym spaniem??

Nie wiem jak u innych, ale u nas jest bardzo rożnie!! Tzn ogólnie jest dobrze i jakoś większych problemów nie było i nie ma, ale mimo wszystko, co jakiś czas pojawia sie to samo zmartwienie: a mianowicie zasypianie. Otóż chciałabym powiedziec, ze moja córcia radzi sobie super i zasypia sama, ale niestety nie zawsze. Co jakiś czas zdążają sie momenty gdzie mama jest bardziej potrzebna i bez niej Antosia nie usnie (czytaj: bez cyca). Oczywiscie zauważyliśmy, ze zazwyczaj pokrywają sie te fazy ze skokami rozwojowymi, co mogłoby byc wystarczającym wyjaśnieniem owej zagadki, ale nie dla mnie ;-) ja za każdym razem przeżywam to wszystko razem z Antosią. Jest mi jej wtedy tak szkoda, ze najchętniej miałabym ja cały czas przy sobie! Z drugiej strony nie chciałabym jej nauczyć zasypiać przy cycu czy na raczkach, bo poźniejszy odwyk moze byc o wiele gorszy, a tego chyba bym nie przeżyła!!

I tak właśnie próbujemy co możemy, zeby razem przetrwać te chwile słabości naszej córeczki. Obecnie skończyła sie kolejna taka faza, która była dotychczas najdłuższa - trwała ponad tydzien. A jak to wyglada? Córcia w ciagu dnia jest w sumie normalna, nie marudzi jakoś wiecej albo cos z tych rzeczy. Problem pojawia sie w momencie kiedy trzeba iść spac. I to w sumie nie ma zazwyczaj różnicy czy to drzemka w ciagu dnia czy kładzenie sie spac, chociaż w ciagu dnia moze i sie zdarzyć, ze zasnie sama. Antosia zaczyna marudzić, pozniej przeradza sie to marudzenie w płacz, a ostatnio nawet nauczyła sie krzyczeć jakby ja ze skory obdzierali :-( i nie ma różnicy czy jesteśmy przy niej czy tez nie - uspokoi sie dopiero na raczkach, a jak nie to dopiero przy cycu. Zagladanie do łóżeczka, próba uspokojenia, przeróżne metody, nawet ulubiony kocyk nie pomaga... 
Wtedy robimy tak, ze mała juz prawie zaśnie na raczkach czy cycu i odkładamy ja do łóżeczka. Ale tez nie zawsze, bo jak sie jej w tym momencie cos nie spodoba to znowu jest awantura! Oczywiscie nocki tez sa w tym czasie tez gorsze. Antosia nie spi wtedy dobrze i przebudza sie z płaczem jakby miała koszmary. Ostatnio zaczęła przesypiać noce, ale w minionym tygodniu znowu sie budziła. I to dwa razy ok 22, a pozniej ok 5.

Chciałabym jej jakoś pomoc, ale w sumie nie wiem co jeszcze mogłabym dla niej zrobic :-( pociesza mnie jedynie fakt, ze to mija, ze to takie fazy przejściowe. Teraz od dwóch nocy znowu jest spokojnie. Nie mamy problemów z zasypianiem ani ze spaniem w nocy. Antosia usypia przeważnie sama i spi cała noc.

Czy u was tez zdarzają / zdarzały sie takie fazy? Macie jakieś swoje sposoby, którymi chcialbyscie sie podzielić?

Pozdrawiamy



środa, 2 lipca 2014

Mniam!!

Właśnie sie zorientowałam, ze minął juz miesiąc od kiedy zaczęliśmy wprowadzać pokarmy stałe do diety naszej córeczki. Na poczatku nie było to łatwe, ale z czasem Antosia nauczyła sie pięknie żuć i polykac pokarm. 

Zainteresowanie naszymi talerzami pojawiło sie u Antosi jakoś w czwartym miesiącu, ale mimo wszystko chcieliśmy jeszcze trochę poczekać. I tak po ostatniej wizycie u pielęgniarki nadszedł ten czas. Antosia miała juz prawie 5 miesięcy, siedziala z podparciem, trzymała ładnie główkę i otwierała buzie kiedy cos sie zbliżało do jej usteczek. 
"Czas zacząć!" pomyślałam i z wielkim entuzjazmem zabrałam sie do roboty. Ten pierwszy raz zaplanowaliśmy na dzien kiedy i tata był w domu. Przecież to taka ważna chwila - nie mogło go zabraknąć!
Rodzice sa, kamera przygotowana, śliniaczek tez, no i oczywiscie jedzonko. Na pierwszy posiłek wybraliśmy z polecenia pielęgniarki kleik ryżowy dla babysów. Antosia z wielkim zaciekawieniem obserwowała co sie wokół niej dzieje, a kiedy zobaczyła talerzyk i kolorowa łyżeczkę zbliżającą sie do jej usteczek otworzyła dziuba na oścież ;-) pierwszy kęs w buzi, Antosia żuje i cześć wypluwa, druga cześć jakoś znika "chyba zjadła" myślimy i tatus podaje juz kolejna porcje. Antosia znowu bierze jedzonko i robi śmieszne minki, potem kolejna porcja. My juz zdziwieni ze tak dobrze idzie, ale szczęśliwi, no bo chyba odrazu załapała... Tatus podekscytowany oferuje kolejna porcje, córcia bierze i nagle bum!! Wszystko wyładowało spowrotem na śliniaczku ;-) chyba troszkę przesadzilismy ;-)

A ze trochę czasu juz minęło od tej pierwszej wpadki, wyglada to wszystko juz całkiem inaczej. Antosia je dwa razy dziennie tak mniej wiecej po łyżce pokarmu. Do tej pory wyprobowalysmy kleik, marchewkę, ziemniaka, słodkiego ziemniaczka, banana, awokado, jabłko, gruszke i pierś z kurczaka. Myszka wcina robi przy tym słodkie minki i gada jak najęta ;-) czyżby naśladowała tatusia przy jedzeniu? ;-) do picia podajemy jej narazie tylko wodę. Na poczatku była butelka, ale dosyć szybko córcia przestała pic, a zaczęła bawić sie smoczkiem. Teraz dostała kubek "niekapek" i nawet cos tam pije.