Kiedy jednak nadszedl dzien marudzenia, slinienia i wpychania doslownie wszystkiego do buzi, przyjzalam sie dziaselka i odkrylam biala plamke na gorze po lewej stronie. "Idzie zab" pomyslalam. Ale ze takie kropki juz byly jak Antosia miala goraczke i pozniej zniknely, postanowilam nie cieszyc sie zbyt szybko. No i co? Kropeczki na drugi dzien juz nie bylo... Troche mnie to zdenerwowalo, bo moglyby juz wyjsc i nie meczyc mi dziecka, no ale coz...
Pozniej chwila przerwy, a od wczoraj znowu atak. Tylko ze tym razem mamy juz wyrazna linie i wyczuwalnego zabka! Prawa dolna jedynka pcha sie do gory :) no i mam nadzieje, ze sie przepcha i juz sie nie schowa :) Antosia pomaga sobie kawalkiem maty gabkowej, ktora widocznie najlepiej drapie dziaselka. I o dziwo ale dzisiejsza noc byla przespana :)
A tak wygladaja tajemnicze znikajace kropki:
No w końcu ....nasze kochane ziembole ....buziaki
OdpowiedzUsuńKasiu, wszystko ok....ponoć zęby rosną pulsacyjnie ...czyli wychodzą i cofają się, wychchodzą i cofają się......:):)
OdpowiedzUsuńHa ha ha. ...prawda ...pozdrowionka
UsuńA wiec mam nadzieje, ze ten jeden juz sie nie cofnie ;)
UsuńNo w końcu musi wyjsc...lobuz jeden. ..wszyscy czekamy...
Usuń