To juz nasza piata przeprowadzka w ciagu ostatnich dwoch lat - normalnie masakra, ale co zrobic. Wlasciciel ostatniego domu postanowil sprzedac swoja posiadlosc i musielismy poszukac czegos innego. Przynajmniej dal nam na to trzy miesiace czasu, a w ciagu trzech dni moglismy zlozyc wymowienie i sie wyprowadzic. Tylko ze na sama mysl o szukaniu czegos co w miare spelnia nasze wymagania, poprostu mi sie nie chcialo.
No ale udalo sie :) I to bez dlugiego poszukiwania i wielu terminow. Juz od tygodnia jestesmy na nowym mieszkanku. A dzięki temu, ze mamy podwojne szyby w oknach i ocieplany dom, mysl o nadejsciu zimy nie jest taka straszna ;)
Ogolnie jestesmy zadowoleni, Tosia szczesliwa i to sie liczy. Przy przeprowadzce pomogli nam rodzice i nasz kochaniutki malutki pracus, takze poszlo w miare gladko i szybko. Od wczoraj znowu jestesmy podlaczeni do sieci, wiec nadrabiamy wszystkie zaleglosci.
Pozdrawiamy!!
P.S. Za dwa tygodnie dziadki leca do domu... znowu zostaniemy sami...
Aj tak to jest nie na swoim, przyzwyczaisz się a tu każą Ci uciekać... dobrze że mieliście pomoc :) Powodzenia na nowym mieszkanku :*
OdpowiedzUsuńDziękujemy :* masz rację, ale dopóki nie wiemy jak długo tutaj jeszcze posiedzimy raczej nie zdecydujemy się na kupno czegoś swojego ;)
UsuńTa nasza myszka taka pracowita...wszystkim pomagała. ..buziaczki
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń