poniedziałek, 25 listopada 2013

Jedziemy na wycieczke - bierzemy misia w teczke :)

I tak wlasnie bylo u nas w poniedzialek. Spakowalismy walizki i wyruszylismy w droge.

Jak juz pisalam w piatek, przyjechal do nas brat Dominika. Na lotnisku - radosc ogromna, a w domu powtorka z imprezy, bo wraz z bratem przylecialy oczywiscie prezenty :D dostalismy rzeczy nawet z Polski!! Jeszcze raz dziekujemy wszystkim Mikolaja :* nawet na Boze Narodzenie tylu prezentow bym sie nie spodziewala! Oczywiscie najbardziej obdarowana zostala Nasza Fasolcia - wujek przywiozl az 15 kg rzeczy dla niemowlaka :) dobrze, ze nie musial otwierac torby przy kontroli ;)

Na weekend zostalismy jeszcze w domu i w sobote pokazalismy naszemu gosciowi Auckland, a w niedziele chlopaki pojechali juz sami na wedrowke po buszu. Ja zostalam w domu i odpoczywalam po sobotniej akcji w miescie. Sily mam juz coraz mniej na takie sprawy. Fasolcia rosnie, brzuszek mam coraz wiekszy do tego lato zaczelo sie pelna para, a wiec jest mi coraz ciezej sie ruszac. Z jednej strony ciesze sie, ze jestem w ciazy teraz, bo na sama mysl o tym, ze codziennie mialabym ubierac skarpety i pare warstw ubran, robi mi sie ciezko. Ale z drugiej strony, te upaly tez nie sa zbyt przyjemne. I tak juz od dluzszego czasu poruszam sie wolniej i mniej zdaze zrobic, ale teraz to juz przeszlam na zolwie tempo ;) A co bedzie z porzadkami, ktore mam zaplanowane jeszcze przed porodem?

Z okazji przyjazdu brata, Dominik wzial tydzien wolnego. Oczywiscie nie chcielismy siedziec przez ten czas w domu, tylko postanowilismy razem ruszyc w droge i zrobic sobie jeszcze taki krotki urlop. Chetnych do poczytania o samej wyprawie zapraszam tutaj. W tym poscie chcialam napisac bardziej o tym, jak wygladala sama podroz z perspektywy kobiety w ciazy.
W sumie zrobilismy ok 1300 km... Bylismy codziennie w drodze i prawie codziennie mielismy gdzie indziej nocleg, miedzy innymi rowniez na placach kempingowych, ale nie w samochodzie (dla tych niewtajemniczonych mamy w aucie lozko dla dwoch osob) czy w namiocie, tylko w takich kabinach, bo bylismy w trojke. Jako ze musze raz w nocy wstac na toalete, najwygodniejsze byly dla mnie kabiny z wlasna lazienka :) Poza tym nie mialam na co marudzic. Po calym dniu wrazen, wieczorami bylam tak padnieta, ze zasypialam bez wiekszych problemow. W czasie samej jazdy czasami bylo ciezko wysiedziec dluzej niz dwie godziny, bo corcia zaczynala sie wiercic, kopac i uciskac na pecherz, a wiec robilismy sporo przystankow. To zreszta wszystkim odpowiadalo, bo byl czas na zdjecia. Siedziec bylo mi najwygodniej w pozycji jak najbardziej prostej i oczywiscie na boso :) do tego mialam podusie, ktora co chwile gdzie indziej sobie podkladalam.
Przez wiekszosc czasu staralam sie oszczedzac i nie chodzic za duzo. Kiedy tylko moglam wyciaglam nogi do gory i odpoczywalam. W srode chlopaki wybrali sie na calodzienna wedrowke po wulkanie, a ja zostalam w motelu i poza malymi zakupami - leniuchowalam. Musze powiedziec, ze ten jeden dzien odpoczynku bardzo dobrze mi zrobil. W czwartek bylam znowu pelna sily i checi do dalszej podrozy. Sniadania i kolacje, lub obiado-kolacje robilismy przewaznie sami, ale posilkow na miescie nie dalo sie ominac. Oczywiscie chlopaki mogliby codziennie jesc burgery ;) ale trzeba bylo tez zjesc cos zdrowego. Niestety nie zawsze bylo latwo znalesc cos odpowiedniego dla mnie, ale jakos dalismy rade.

Wrocilismy w sobote w nocy. I to w sumie byl najdluzszy odcinek jaki zrobilismy przez caly tydzien. Niestety ale odczulam to pozniej w kosciach ;) do tego po raz pierwszy napuchly mi stopy. Nawet nic nie czulam, dopiero pod prysznicem zauwazylam, ze wygladam jak muminek. Cale szczescie opuchlizny na drugi dzien juz nie bylo.

Co dobre szybko sie konczy i tak tez minal czas naszego urlopu. Mimo zmeczenia fizycznego odpoczelismy psychicznie i teraz powracamy pelni energii do zycia codziennego. Przed nami ostateczne kompletownie wyprawki i szykowanie kacika dla naszej corci :)





6 komentarzy:

  1. mala,nie musisz wszystkiego zrobic,teraz mysl o sobie i malutkiej,u was lato,a u nas dzisiaj nawet troche pierwszym sniegiem posypalo,brrrrrrr zimno,ciekawe czy na swieta bedzie bialo;buziaczki,pozdrowionka dla Was wszystkich

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;) fajne są takie możliwości wyjazdów ;)
    używajcie póki możecie.

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. no Fasolka już trochę świata zwiedziła :):)
    hehehe - co do stóp muminkowych, to jak były upały to miałam spuchnięte non stop...nawet dwa tyg po porodzie...aż się bałam ,ze mi tak zostanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej aż przez dwa tygodnie? Całe szczęście wszystko wróciło do normy ;) aj my kobitki cieżko mamy....

      Usuń