czwartek, 7 listopada 2013

Szkola rodzenia

Oj pogoda nas jakos nie rozpieszcza. Za oknem szaro i pada. Cale szczescie udalo mi sie jakos zebrac sily i posprzatac w domu. Teraz czas na odpoczynek - kanapa, nogi w gorze, woda z mieta i ciasto z truskawkami, ktore wczoraj upieklam :)

Za nami juz prawie kolejny tydzien, ktory minal strasznie szybko. Mimo tego, ze juz od jakiegos czasu zwolnilam tempo i staram sie wiecej odpoczywac - czas jakos nie chce zwolnic ze mna ;)

Chociaz jak sobie tak pomysle co robilam w tym tygodniu, to jednak bylam troche zabiegana. W poniedzialek zrobilam duze zakupy, dwa prania i sterte prasowania, we wtorek bylam u poloznej, w srode wybralam sie na yoge, w czwartek byly pierwsze zajecia w szkole rodzenia, a dzisiaj jak to w kazdy piatek sprzatalam w domu. O gotowaniu, pieczeniu i sprzataniu po tych przyjemnosciach nawet nie wspominam - kazda z nas dobrze wie o czym mowie ;) Aa no i jeszcze psocilam cos na maszynie i zaniedlugo pokaze wam wyniki mojej pracy. Cale szczescie idziemy dzisiaj wieczorem na basen to sie troche odpreze.

U poloznej tak jak to u poloznej bylo troche gadania, troche badan. Zostalam zwazona no i musze powiedziec, ze przekroczylam kolejna 10-tke... waze juz 60 kg, a wczesniej nigdy nie wazylam nawet 50... No nic maly grubasek ze mnie, ale moge to sobie wybaczyc, wkoncu nosze drugie serduszko w brzuszku, ktore tez mialam okazje posluchac i przy okazji sie wzruszyc :) Poza tym Steffi powiedziala, ze ze swoja waga jestem calkowicie w normie - coz za ulga. Spadl mi poziom zelaza we krwi, wiec dostalam tabletki. No od teraz bedziemy sie widywaly juz nie co cztery, ale co dwa tygodnie.

Jeszcze zanim planowalismy dzidziusia, postanowilam, ze jak zajde w ciaze to zapisze sie do szkoly rodzenia. I tak tez zrobilam, chociaz na poczatku obawialam sie jak to bedzie ze wzgledu na jezyk, ale postanowilam zaryzykowac. W Nowej Zelandii takie kursy sa zazwyczaj darmowe tzn refundowane przez fundusz zdrowia, co oznacza, ze ilosc miejsc jest ograniczona, wiec trzeba odpowiednio wczesniej o tym pomyslec i sie zapisac. Oczywiscie sa tez prywatne zajecia tego typu, ale mysle ze przy dziecku jest tyle wydatkow, ze ten akurat mozna sobie zaoszczedzic i skorzystac z tego co oferuje panstwo. Dlatego tez zaczelam odpowiednio wczesnie czegos szukac i nas zapisalam. Zajecia odbywaja sie co czwartek od 19 do 21.
Wczoraj byly pierwsze i niestety musialam isc na nie sama... Dominika dopadla migrena... Biedak cierpial strasznie, wiec co mialam zrobic? Z jednej strony nie chcialam go zostawic samego, ale on sie uparl, ze i tak mu nie pomoge, wiec powinnam isc - dla Fasolci. A wiec poszlam. 12 par i Kasia sama, mialam wrazenie, ze wszyscy sie na mnie patrza ze wspolczuciem haha. Na poczatku kazdy mial powiedziec pare slow o sobie, a potem w grupach wypisywalismy pytania, ktore dotycza ciazy, porodu i dziecka. Pozniej polozna, ktore te zajecia prowadzi, zaczela na nie odpowiadac i oczywiscie dopowiadac swoje rzeczy. Musze powiedziec, ze trafilam na super babke. Kobitka jest konkretna, nie zanudza, nie prowadzi wykladu, nikogo do niczego nie zmusza, ale sama z humorem tak opowiada, ze nie wiadomo kiedy czas mija i tym tez wciaga innych do rozmowy, a przede wszystkim przyszlych tatusiow, bo w sumie to oni zadawali najwiecej pytan ;). Oczywiscie niektorzy sobie moga myslec, ze przeciez ona i tak nic nowego nie powie niz to co jest napisane w ksiazkach, a wiec po co tracic czas? I troche jest w tym racji, ale jak dla mnie bylo milo posluchac. To jest jednak roznica, jak sie slucha kogos z doswiadczeniem i mam tutaj na mysli takie zawodowe, a nie takie matczyne ;)
Przede wszystkim duzo kobiet nie tylko tyle, ze sie boi, ale rowniez krepuje (wstydzi) sie porodu - malo sie o tym mowi, ale niestety tak jest. No bo przeciez moze zle sie ogolilam w kroku, albo nie daj Boze wogole nie zdazylam!! A co bedzie jak puszcze baka albo zrobie kupe??? I rowniez o takich rzeczach byla wczoraj mowa - tego nie znalazlam w zadnej ksiazce do tej pory, ale moze jeszcze za malo czytalam na temat samego porodu. Musze sie przyznac, ze ten temat jakos odkladam. No niestety, ale lekki stresik jest na sama mysl ;)

Nie zaluje, ze nas zapisalam i jestem pewna, ze Dominikowi tez sie to spodoba. Juz nie moge sie doczekac nastepnych zajec :)

Pozdrawiam i zycze udanego weekendu!

P.S. Znowu wyszlo sloneczkko!! Siadam do maszyny!

8 komentarzy:

  1. mysmy na te tematy rozmawialy z kolezankami,np.z taka,ktora juz urodzila.,taka w tamtych czasach byla szkola rodzenia...buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia, na pewno bedziesz jedna z najbardziej przygotowanych kobiet do porodu ;)
    Pozdrawiam i sciskam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tjaa juz to widze... W stresie i tak pewnie wszystko zapomne i tyle bedzie po moim przygotowaniu ;)

      Usuń
  3. Ja podobnie jak Ty zanim jestem w ciąży już wiem, że będę chciałam zapisać się do szkoły rodzenia :)

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moge powiedziec, ze naprawde warto, chociaz domyslam sie, ze wiele zalezy od prowadzacych.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Kasiu.... przygotowana jesteś na 6 :)
      a z powodu technicznych szczegółów porodu w ogóle się nie stresuj ..:):):)

      Usuń