czwartek, 31 października 2013

Wyginam smialo cialo - yoga

Wkoncu wybralam sie na yoge dla kobiet w ciazy :) juz kiedys o moich planach pisalam, ale jakos zawsze znalazla sie jakas wymowka i Kacha zamiast cwiczyc robila cos innego. No ale koniec z tym leniuchowaniem wkoncu nie zostalo mi duzo czasu, a trzeba sie jeszcze nauczyc prawidlowego oddechu ;)

We wtorek usiadlam przed komputerem i cos znalazlam, a w srode bylam juz na pierwszych zajeciach. W grupie razem ze mna jest dwanascie ciezarowek :) jedna nawet miala na ten dzien wyznaczona date porodu, ale jeszcze nic sie nie dzialo, wiec postanowila sie jeszcze zrelaksowac. Sa jeszcze dwie kobitki ok 35 tygodnia ciazy, a reszta tak miedzy 20-25 tygodniem. Zajecia odbywaja sie raz w tygodniu i trwaja 1,5 godz. Nie jest to zadna prywatna szkola yogi, bo zajecia w takich osrodkach sa dwa razy drozsze, tylko cos w rodzaju prywatnych lekcji, ktore odbywaja sie na sali udostepnionej nauczycielce przez stowarzyszenie MAMA Maternity. Owo stowarzyszenie - dla zaintersowanych mam z NW - oferuje rowniez inne uslugi m.in. masaze, terapie, pomoc dla mlodych rodzicow, prowadza rowniez Baby Shop oraz Szkole Rodzenia, na ktora tez sie wybieramy :) juz w przyszly czwartek mamy pierwsze zajecia - nie moge sie doczekac :)

Babka, ktora prowadzi yoge jest bardzo fajna. Jak na pierwszy raz poszlo mi raczej dobrze, ale najgorszy problem mialam z wczuciem sie w ten klimat... Tzn troche mnie to bawilo, kiedy babka kaze zamknac oczy, wylaczyc wszystkie mysli, skupic sie na dzidziusiu i utrzymac z nim kontakt, albo sluchac dziecka i swojego wnetrza ;) do takiego czegos przydalby sie jakis dobry drink haha ;) no nic moze na nastepnych zajeciach pojdzie mi lepiej. W kazdym badz razie juz teraz moge stwierdzic, ze to naprawde super sprawa. Pozwala sie zrelaksowac i zapomniec na chwile o tym co komu chodzi po glowie (jezeli oczywiscie nie ma sie za duzych brechtow ;) A wiec wszystkim - nie tylko mamusia, ale rowniez tym co na codzien maja duzo stresu - goraco polecam.

A co robila Fasolcia na zajeciach? Od czasu do czasu kopala, a na koniec kiedy mama polzyla sie wygodnie na boku na poduszkach, zostala przykryta kocykiem i miala sie znowu "odlaczyc" Niunia zaczela szalec! I to tak pozadnie, ze przez chwile wogole nie moglam sie skupic na tym co babka mowi! A tak mi sie chcialo smiac, ze masakra - chyba dziecko mi sie odwdzieczylo za te moje wygibasy ;)

6 komentarzy:

  1. Gratuluję Ci wybrania się na zajęcia to świetna decyzja i cieszę się, że jesteś zadowolona po zajęciach. Sama kiedyś planuję chodzić w ciąży.
    Raz byłam jakiś czas temu, joga bardzo mnie interesowała, nawet dostałam od Męża książkę ale podobnie jak Ty śmieszyło mnie to, słownictwo zwłaszcza nie wiedziałam o co chodzi, a Panie były zaawansowane. Zrezygnowałam i zraziłam się, ale na pewno w ciąży zrobię kolejne podejście :)

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w grupie tez wszystkie kobitki juz bardziej doswiadczone, ale magia naszych brzuszkow spowodowala, ze wcale nie czulam sie gorzej :)

      Usuń
  2. Kasiu, zachęciłaś mnie do jogi :):) wybiorę wersję z drinkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. tez bede probowac ta z drinkiem;) buziaczki

    OdpowiedzUsuń