środa, 18 września 2013

Cóż za węch...

Juz na poczatku ciazy zauważyłam, ze mój zmysł węchu uległ wyostrzeniu. Najbardziej dokuczaly mi zapachy dochodzące z kuchni czy ze sklepu rybnego, natomiast kremy czy środki do sprzątania wogole mi nie przeszkadzały. No właśnie nie przeszkadzały... Bo teraz to juz nawet nie mogę używać własnych - moich ulubionych!! - perfum!! Wystarczy mała dawka, a mnie mdli. Tak samo jest z balsamami do ciała, żelami pod prysznic, środkami do sprzątania czy proszkami, płynami do prania. To co kiedyś mi sie podobało, na dzień dzisiejszy jest nie do zniesienia. A więc moja kosmetyczka uległa uszczupleniu i wszystkie ładnie pachnące balsamy i perfumy maja wolne ;) używam rzeczy, które nie pachną albo maja bardzo delikatny zapach jak np. Bio Oil przeciw rozstepom. Dzisiaj stwierdziłam, ze muszę zmniejszyć dawkę płynu do prania rzeczy czarnych, bo po wczorajszym praniu myślałam ze sie przewróce ;) 

W sumie nie miałabym na co narzekać, bo przecież można zmienić pare przyzwyczajeń i po krzyku. Ale ten mój nosek zaczyna mi trochę przeszkadzać na mieście. No bo w domu jak to w domu, ale na mieście nie jest wcale latwo wyeliminować przeróżne intensywne zapachy!! Do tego ludzie z tymi swoimi, no właśnie czym? Teraz nazwałbym to smrodkami haha... Blee! Czy to perfumy czy to pot, czy śmierdzące stopy gościa siedzącego w klapkach obok przy stoliku.... Normalnie katastrofa!!! Albo na basenie, kiedy to zamiast przed wejściem do wody wziasc prysznic, wchodzi sobie taki gościu, wyperfumowany do basenu i ciągnie za sobą ten smród. Ostatnio dusił mnie nawet zapach perfum mojego lekarza! Po wizycie mówię do Dominika, ze lekarz miał okropne perfumy, a on na to, ze nic nie czuł... Jak ja mu zazdroszczę ;)

W kuchni natomiast zaczęła mi śmierdziec wieprzowina. Zapach jest dla mnie tak okropny, ze przeszkadza mi to w jedzeniu. Nawet kiełbaski wieprzowe sa fuj. A juz nie wspane o zeberkach... Przecież żeberka należały do jednego z moich ulubionych i zawsze wyczekiwanych przeze mnie dań. Ostatnio sie na takowe żeberka skusilam i ugotowalam. Niestety zapach sprawił, ze jedzenie nie należało do przyjemności :( Zup na zeberkach tez juz nie gotuje. 
Ach te hormony, jestem ciekawa czy po ciazy sie to zmieni? Miała albo ma moze któraś z Was szanownych mam coś takiego?

5 komentarzy:

  1. Ja nie mogę patrzeć i wąchać curry :/ Bardzo nad tym ubolewam, bo ja curry lubię strasznie! Miałam też taki moment, w którym nie mogłam patrzeć, jeść i wąchać zwykłego kurczaka. Teraz już tylko przeszkadza mi curry, ale prawda jest taka, że węch też mam czulszy i jak ktoś (nieładnie mówiąc) śmierdzi np. w autobusie to przesiadam się na drugi koniec, bo wytrzymać nie mogę ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ze tych ludzkich zapachów nie da sie tak poprostu wyeliminować ;)

      Usuń
  2. noooo Kasiu,a,ja jak zaszlam w ciaze z Jowita to nie pamietam jaki zapach mi przeszkadzal(40lat temu),ale wiem ze moglabym chodzic z nosem po szynach tak uwielbialam zapach smaru na podkladach szynowych,potem to wszystko minelo,pa pa buziaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha to juz teraz wiem dlaczego moja siostra jest taka zakrecona ;) za fasolkowego smaru sie nawachala ;)
      O matko!! To juz tyle czasu minęło??

      Usuń
  3. a, to ja sie do swoich lat wogole nie przyznaje...

    OdpowiedzUsuń